Od starych dziadkow dowiedzialem sie, ze jak Armia Czerwona nas "wyzwalala" spod niemieckiej okupacji przyniosla ze soba "spirytus w proszku". Byl to jakis proszek, ktory wystarczylo wsypac do wiadra wody, zamieszkac sztacheta od plotu i wypic, podobno walilo w glowe niezle. Moj dziadek pil to i byl przekonany ze to jest spirytus, zapach i smak mial jak prawdziwy spirytus ale jednak sie nie palil. Zolnierze radzieccy mieli tego sporo, i ochoczo sie tym raczyli.
Pytalem sie kilku chemikow i zaden nie umial mi powiedziec co to moglo byc, kazdy mowil ze taki "spirytus w proszku" nie istnieje i musial byc to jakis srodek oszalamiajacy, z dodatkami smakowymi i zapachowymi jakie ma etanol.
Ktos wie co to mogl byc za "wspomagacz" Armi Czerwonej?
Niemiecki wynalazek ponoć. Etanolan sodu wymieszany z wodą- daje etanol i NaOH. Tylko trzeba dodać jakiegoś kwasu aby zneutralizować NaOH. Podejrzewam że jesli to wypili, a nie wiedzieli o kwasie- to ciekawie było ;-0. Jak samukuje wóda z kretem do rur? ;-)
http://forum.gazeta.pl/forum/w,539,127283553,127283553,Radziecki_spirytus_w_proszku_.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz